Wielu z was zastanawia się czemu Kaczyński z uporem maniaka promuje Czarnka? Nowego władcę szkoły. Gościa, który wygląda i gada jak buc i nawet u wielu zwolenników PiS wywołuje odrazę.

Są trzy przyczyny i wyjaśnię je dokładnie, ale teraz szybko podsumuję:

  1. Po pierwsze – by Kaczyński po stłumienia kolejnego strajku nauczycieli wygrał wybory.
  2. Po drugie – by stworzyć z polskiej szkoły mechanizm nadzoru nad rodzicami i rodzinami. Bardzo skuteczny.
  3. Po trzecie – bo odgromnik jest potrzebny. Czarnek to taki Jerzy Urban w wydaniu PiS, z poziomem umysłowym odpowiadającym obecnej władzy.

Teraz po kolei:

Po pierwsze – wybory

Pamiętacie jak Kaczyński wygrał #wybory do Europarlamentu w 2019? A potem do Sejmu?

Słynny program Świnia+? Prezes ogłosił dotacje 100zł od świni i 500zł do krowy jednocześnie mówiąc, że nauczyciele mogą zapomnieć o podwyżkach, bo pieniędzy nie ma. (dotacje potem tak okrojono, że też praktycznie ich nie ma)

Nauczyciele, od dawna wkurzeni i pomiatani, zastrajkowali. I ludzie oburzyli się. Nie na rząd PiS, lecz na “darmozjadów nauczycieli”, którzy ośmielają się nie zajmować ich dziećmi i stwarzają im problemy. Prezes oczywiście się nie ugiął. Nauczyciele szybko pękli. Strajk był ich porażką. Kaczyński pokazał, że rządzi i jako “mocny człowiek” wygrał wybory.

Czarnek ma spełnić wolę podobną do “Świnia+”.  Wywołać strajk nauczycieli na jesieni, który nauczyciele znowu przegrają. Rząd zwycięży, pokaże, że radzi sobie z “roszczeniami” i pogalapuje do władzy w 2023 r. A przynajmniej zdobędzie ważne punkty tracone przez #inflacja.

Tak – prezes dobrze wie, że nauczyciele znów się ugną pod presją braku wypłat, agresji rodziców, co muszą się z bachorami męczyć w domu, i pod wieszaną na nosie misją “dobra dzieci”. Nauczyciele są tak przewidywalni jak lekarze. Pohałasują i poddadzą się. Jak słabe kobiety. Dobry przeciwnik. W dodatku, podobnie jak lekarze, są nielubiani przez resztę społeczeństwa.

A Czarnek ma za zadanie ich sprowokować, a przy okazji usunie się ze szkół resztki niepokornych.

Po drugie – utrzymać w ryzach rodziców

Wybory, to ważny cel, ale nie jedyny. Jaka była największa obawa dysydentów sowieckich, chińskich, antyhitlerowskich, a teraz białoruskich i rosyjskich?

Strach, że na ich działaniach ucierpi rodzina .

“Czy chcesz by twoje dzieci były czarne?”. Czyli wykluczone, prześladowanie, czeka je poprawczak, dom dziecka. To pytanie z “Trzech łabędzi” dobre oddaje taktykę kontroli społecznej kaczystowskich reżimów.

Jako rodzice i dziadkowie najbardziej boimy, się że naszym dzieciom i wnukom stanie się krzywda. Nie będziemy chcieli im szkodzić. Szkoła Czarnka ma się stać właśnie takim mechanizmem represji. Będziesz podskakiwał? Twoje dzieci dostaną w d* w szkole. Wytykane przez pisowskich nauczycieli. Pały za nic. Oblane z obowiązkowej etyki czy historii polski. A i klasowi przemocowcy będą mieli bezkarne używanie.

Dlatego podporządkowanie szkoły pisowskim kuratorom jest najważniejsze. To szkoła ma się stać organem kontroli prawomyślności, skuteczniejsza niż policja.

Taki strach działa. Pamiętam moją matkę wypychającą mnie na referendum Urbana, żebym sobie „na maturze nie zaszkodził”.

Tu nie chodzi nawet o bzdurny program HIT. Prezes wie, że jeśli rodzice będą chcieli, to nauczą dzieci prawdy. W końcu tak się stało z pezetpeerowską propagandą w latach 80’. Ale i tak pożytek jest: części rodziców nie będzie się chciało, tak jak nie walczyliśmy z prawicową propagandą po 1989r. Więc tu też jest szansa dla władzy na wychowanie kolejnych pokoleń głupków o poglądach z marzeń dziewiętnastowiecznego katolika i wytresowanego w posłuszeństwie.

Ale przede wszystkim szkoła ma być pisowskim organem nadzoru i zastraszania rodziców.

Po trzecie – odgromnik

Przemówienia Czarnka. Jego pomysły ustaw. Wypierdy (sorki za słowo, ale inaczej nie da się tego określić) jego kuratorów. To wszystko tworzy świetne “odwracacze uwagi” opinii publicznej.

Pozwala koncentrować nienawiść części Polaków na obleśnej figurze ministra i zapominamy, kto pociąga za sznurki. Zapominamy o złodziejstwie bonzów pisowskich, o niszczeniu resztek prawa i naszej wolności.

Poza tym, jako de facto reprezentant poglądów Mordo Iuris, Czarnek ma szansę być żywym ogniwem łączącym z owa międzynarodówką (przypominam, że sąd Ziobry zbronił mówić jaka organizacja jest agendą Kremla). Może być ważnym łącznikiem z centralą.

Zaś jak przyjdzie potrzeba to się Czarnka albo usunie, albo jak Macierewicza schowa do szafy, ku uciesze opozycyjnej gawiedzi.

Podsumowując – Czarnek odgrywa dla PiS nieocenioną rolę . Tu nie ma się z czego śmiać.

PS

Niedawno Ziobro przeforsował pomysł surowego karania dzieci-przestępców, już od 10 roku życia. Oczywiście spotkało się to z entuzjazmem tych, którzy gadają o bezkarnych młodocianych kryminalistach. Prawnicy i normalni ludzie się oburzyli, ale ustawa oczywiście przeszła.

Ale w tej ustawie naprawdę chodzi o to samo co z Czarnkiem. O #przemoc – by zastraszyć rodziców.

Wymyślił to już Stalin w 1935 roku. Wtedy od 12 roku życia można było dostać karę śmierci. W ten sposób złamał Kamieniewa – grożąc śmiercią jego syna – wymusił na Kamieniewie przyznanie się do winy „udziału w zamachu na Kirowa i planowania zabójstwa Stalina” w pokazowym procesie. (Swoją drogą syna Kamieniewa też zaraz potem rozstrzelano, drugiego syna i żonę też). Tym sowieckim mechanizmem PiS uzupełnił zgrabnie planowany Czarnkowy terror szkolny…

#edukacja #prawo

Rysunek © Bartek Kiełbowicz, used with permission, Instagram: kielbowiczbartek

Jestem trzykrotnie zaszczepiony. Ale mam go. Dlaczego? I po co się szczepiłem?

Poniedziałek 10. stycznia

Budzę się koło pierwszej w nocy. Jest mi zimno. Czym się przykryć. Tu jest duży ręcznik. Dalej drżę. Mija godzina. W końcu szperam w szafie i wyciągam koc. Lepiej. Ale nogi dalej zimne. Mięśnie drżą. Bolą mnie kolana, ręce.

Trzecia, Robi mi się niedobrze, ale nie wstaję. Ciągle próbują się rozgrzać. Zasypiam. Czuję , że mam gorączkę.

Piąta trzydzieści. Budzę żonę. Test antygenowy z Biedronki. Pozytywny. Co teraz? Byleby wrócić na kwarantannę do domu.

Maska na twarzy na stałe.

Czy gorączka córki to też jest covid?

Refleksje

Żadnych zasad nie przestrzegałem. Choć i tak szanse na niezarażenie się były niewielkie. Może poza nadmierną wiarą we własną odporność.

Niezły wynik, biorąc pod uwagę picie ze wspólnym szklanek i palenie tych samym cygar. Jak się okazuje nie ja jeden jestem chory. Więc nie “dlaczego mam covida”, ale “dlatego” !

Żonie nic nie jest. Przynajmniej ktoś w domu zdrowy. Sięgamy po zapasy paracetamolu.

Szczepionka działa o tyle, że z towarzystwa na koniec 70% się NIE zaraziło. Nawet córcia wyszła negatywnie, mimo, że u niej to była pierwsza dawka.

Po to się szczepiłem.

Środa 12 stycznia

We wtorek gorączka spadła i para­cetamol tylko na wszelki wypadek. Faszeruję się witaminą C.

Wieczorem z dzieckiem maszeruję do punktu pobrań na test PCR. Na szczęście procedura prosta.

Przychodzi SMS o kwarantannie z automatu.

Czwartek 13, stycznia

Czekam na wynik. Jest SMS. Ale nie ma wyniku. Coś jest. A nie, to córki. Negatywny. Zdejmują z niej kwarantannę. Pakujemy ją do babci. Jeśli będzie OK to może się nie zarazi wtórnie. Nie żadnych symp­tomów. Nawet jedna dawka u sześciolatki działa.

Mój wynik pozytywny. Telefon z policji i z sanepidu. Oczywiście, że siedzę w domu. Zresztą głównie śpię. Zmęczony jestem. Z leków witamina C i tyle.

Dobre, że zakupy zrobione wczoraj. Biorę się za gotowanie. Stęskniłem się za prostymi daniami. Kluski śląskie, boczek, cebulka, pieczarki, dobry starty ser.

Za mniej prostymi – jak świeże sajgonki też.

Żona idzie wieczorem zrobić test, bo inaczej wyląduje na kwarantannie. I tak pacjentów przyjmuje tylko zdalnie.

Piątek 14. stycznia

Czekamy na wynik żony. Śpię. Powoli wracam do czytania. Maria Falska “Wspomnienia z maleńkości”. Cieniutka książeczka, wspomnienia podopie­cznych “Naszego Domu” w Pruszkowie.

Jak dziwna jest pamięć ludzka. “Józia dostała lalkę… Później mój tatuś umarł.” Proste słowa zapadają. Z trudem hamuję wzruszenie. Hiszpanka. Bieda . “…zaczęliśmy latać po tym placu [koło Obozowej] i dowiedzieliśmy się, że ten plac nazywa się ‘Nędza’”. Przemoc. Dzieci z miasta wysyłane do pasienia krów, bo jest szansa, że dostaną jeść. Głód.

Mamy póki co cholerne szczęście.

Zasypiam i budzę się. Zjem i zasypiam. Śpię z 14 godzin. Ciągle czekamy na wynik żony. Nie ma. Lęk. Mijają już 24 godziny i nic. W końcu pojawia się po 20:00. Negaty­wny. Ale i tak zostaje w domu. Jutro i pojutrze prowadzi zdalnie zajęcia dla studentów.

Ja mam się schronić w sypialni i być cicho.

Sobota -Niedziela 15 i 16. stycznia

Bez objawów u mnie. Nawet chwilę ponadrabiałem zaległości w pracy. Poprawiłem też dwa teksty opowiadań. Aktywność kuchenna w wolnych chwilach – makaron chow mein z warzywami i rybą w sosie z mleczka kokosowego . Nie mam miary w porcjach. Co zostanie będzie na jutro.

Nadchodzi niedzielny wieczór. Żona kaszle coraz bardziej. Chyba nagromadzenie wirusa zabiło swój. Robi test z Biedronki – pozytywy. To na razie tyle z planów. Przepisuje pacjentów na zdalne, kilka których musi zobaczyć, przesuwa na kolejny tydzień.

Córcia u babci szalała na parku linowym.

Otwieramy pierwsze wino covidowe. 2017 Shiraz, INKARA Bon Courage. Robertson, RPA. Pierwszy łyk kwaśnawy, mocno owocowy. Wino potrzebuje powietrza. Z czasem coraz lepsze. Smak świeżych jagód równoważą taniny i skórzane ciepło szeroko rozpełzające się po języku. Pyszne. Dobrego wina bardzo mi brakowało.

Piekę bułeczki drożdżowo-zakwasowe. I pomidory z papryką. Słodkie. Idealne na warstwę rukoli z odrobiną balsamico. Ja do tego tuńczyka, żona wolała haloumi. Luksus.

Jakby covida nie było.

 

Poniedziałek 17. stycznia

Decyduję, że jednak biorę zwolnienie. Nie jestem w stanie pracować, zbyt zmęczony. Koncentracja ucieka. Książka wypada z ręki.

Dopiero teraz skojarzyłem czemu, poza covidem tak dobre się czuję. Już ponad trzy tygodnie jestem praktycznie bez FB.

Nie czytać o PiS, Czarnku, niszcze­niu Polski i świata moich dzieci. Tworzyć własne plany. *****  ***

Upiec chleb, własny, prawdziwy na zakwasie.

Może jutro coś napisze? Czekam na Remarkable. Namówili mnie.

 

 

Wtorek 18. stycznia

To dziś . Właśnie przyszedł Remarkable! Cóż za cacko. Testuję. Mój pierwszy tekst. Faktycznie pisze się jak na papierze. Po konwersji tekst w niezłym stanie, choć i błędów nie brakuje. Lepiej przetwarza niż bamboo slate – no i można używać jako czytnika.

Covid coraz mniej dokucza.

Żona jeszcze kaszle, ale jak sama obliczyła, że to u niej już szósty dzień objawów. W sumie takie lekkie przeziębienie.

Co tu dużo gadać – szczepionka działa. Ponad 30 osób w kręgu zarażenia. Pozytywnych, lub tych co mieli wcześniej objawy, a nie testowali się – dziesięć. Nit nie miał ciężkiego przypadku. Nikt nie trafił do szpitala. Żyjemy. Wracamy do życia.

Na kolację szef kuchni poleca rybę w tempurze i pak choi w sosie ostrygowym ze smażonym czosnkiem. I dużo zielonej herbaty.

Dobrze, że lodówka pełna. Ciekaw jestem ile kilogramów będzie mnie kosztował ten covid?

Wyprawa

– Chciałabyś mamo, żeby gdzieś Cię zabrać? – Zapytałem.

– Chcę zobaczyć mój domek. No co tak patrzysz?

Nie skojarzyłem od razu. Markowską? Międzynarodową? Częstochowską, gdzie się urodziła?

– Sienną, oczywiście.

Więc w zimne niedzielne popołudnie wsiedliśmy do samochodu i znaleźliśmy się na Żelaznej.

Skręcamy w lewo.

– Okropnie to wygląda – mama marszczy się niechętnie.

– A kiedyś tu było lepiej?

– Ruiny, ale tu wskazuje na pustą przestrzeń za Sienną 91 mieszkała moja koleżanka.

Po chwili.

– Gdzie ja jestem?

Mama zgubiła się. Dom Słowa Polskiego, który od lat wyznaczał Miedzianą znikł. Tu mają powstać słynne dwie wieże. Na ziemi, którą Kaczyńscy zawłaszczyli w latach przemian.

Czas do szkoły

– Ten zegar, zawsze sprawdzałam, czy nie jestem spóźniona.

Niegdyś żelazna brama w kamienicy Szultzego, nad którą królował zegar, wiodła do szkoły. Dziś zamknięta zieloną, drewnianymi wrotami. Na głucho. Ale mamy szczęście, do domu wraca starsza pani.

Podwórko Miedziana 8, biały budynek to szkoła Pani co nas wpuściła, moja Mama i moja córka, 82 lata różnicy

– Wie pani w czterdziestym siódmym poszłam tu do szkoły.

– Do pierwszej klasy? A szkoła tu dalej jest.

– Nie, do szóstej.

Pani wpuszcza nas do środka

– Jeśli ktoś z nas był nieprzygotowany to modliliśmy się do tej figurki, by nauczyciele nie zapytali. Ale wiesz, jeśli miałam być zapytana z fizyki, to zawsze śniło mi się to w nocy. Do naszej klasy chodził syn nauczyciela i mówił, że poprzedniego wieczoru ojciec brał kajet i wybierał kogo zapyta. Ja zawsze wiedziałam.

Brama Miedziana 8

Szkoła to nadal jest. Lecz teraz, wejście tylko na zaplecze. Wtedy było to główne wejście. Dziś kamienica Szultzego nie imponuje, brama obskurna, zostały tylko piękne odboje.

– Moja szkoło. Już nie wierzyłam, że cię kiedyś zobaczę. – W zimną niedzielę wkradło się słońce.

Mamie w szkole nie było łatwo. Wojnę spędziła na wsi i jak sama mówi, nie mówiła po polsku, a po wiejsku. Inni się śmiali. Nauczyciele bili linią po rękach. Na szczęście koleżanka pomogła, po lekcjach uczyła mówić poprawnie.

A w klasie najstarsi mieli po 18-19 lat. Dorosłe chłopaki, których nauczyciele się bali.

Brama Miedziana 10

Na Miedzianej ocalało kilka kamienic. Sąsiednia zachęca odnowioną bramą. Szkoda, że już pobazgraną.

Przez morze ruin i nadziei

Robimy małą rundkę Pańską.

-Tu nic nie było. Żelazną przez ruiny chodziliśmy do liceum na rogu Leszna. Chodził tramwaj, ale przecież na bilet było szkoda. Najgorzej, że ciemno, szliśmy całą gromadą bo strach. Aż do Marszałkowskiej ciągnęło się morze ruin. Co niedziela wszyscy chodziliśmy na odgruzowanie. Nie, nikt nas nie zmuszał. Wszyscy szliśmy. Cieszyliśmy się, że możemy ratować nasze miasto. Ludzie z zakładów pracy, uczniowie, dzieci, naprawdę śpiewaliśmy. Młodzież z kraju tu na kolonie, na odgruzowywanie, przyjeżdżała.

Wieje coraz mocniej. Skręcamy w Twardą.

– Tu gdzieś mieszkała moja koleżanka. Nad kinem. Na pierwszym piętrze było kino.

Rozgląda się bezradnie.

– Nie poznaję.

Dopiero jak wracaliśmy Sienną, uśmiech rozjaśnił jej twarz. Wskazuje „Dom wędkarza”. Nie poznała przez „stylową” makabryłę z lat osiemdziesiątych obok.

– To było tutaj. Ona mieszkała na drugim piętrze.

Faktycznie. Do kina „Delfin” chodziłem jeszcze na studiach. Widziałem tam „Zeliga”. A dziś w podziemiu jest owa przedziwna piwiarnia z połączona z nepalską knajpą. Fajne miejsce.

Krwawa historia

Sienna 61. Pięknie odnowiona kamienica. Mama pokazuje na numer 59 obok.

– Tu była żandarmeria. Stali po obu stronach bramy. Wielcy, nadęci, karabiny wystawione. O, tak – pokazuje przed sobą. – Wszyscy się bali.

Brama na Siennej 61

Kamienica zamknięta, ale znów mamy szczęście. Wychodzi pani z dzieckiem i wpuszcza nas na podwórko. Brama w dziwnych nowoczesnych kaflach, ale podobno doskonale oddaje charakter bramy tuż po wojnie.

Mama wpierw wskazuje na lewo.

– Tu przez całą wojnę mieszkała Żydówka. Przeżyła pod bokiem żandarmów. Po wojnie adoptowała trójkę polskich sierot. Chyba z wdzięczności za pomoc.

Wchodzimy na drugie podwórko.

Po prawej na czwartym piętrze. Tu babcia z ciotką przeprowadziła się w 39 po tym jak bomba zmiotła ich barak przy Okopowej. Miały szczęście – bo akurat babcia wyszła z maleńką córką zdobywać jedzenie.

Drugie podwórko na Siennej 61, 4 piętro, wojenne mieszkanie Babci

Zajęły tutaj mieszkanie, które jak wszystkie na drugim podwórku, byó bez toalety, bez prądu. Podwórko  zamykały wtedy wartszat, komórki i wychodki. Ale gdy babcia wróciła w 1945, czwartego piętra  nie było. Zmiotła je bomba. Obecnie kamienica urosła do pięciu pięter.

Sienna 61, pierwsze podwórko, powojenne mieszkanie Babci, Mamy i Cioci (kiedyś tam był balkon)

Babcia porozmawiała ze stróżem. „Jest wolne mieszkanie” powiedział, „tylko tam trupy”. Pierwsze podwórko, pierwsze piętro. Balkon. Jeden pokój i kuchnia z wodą. Luksus. Leżą dwie Żydówki. Przeżyły wojnę. Wróciły po śmierć z rąk Polaków.

Mama mieszkała tu aż do lat sześćdziesiątych. Ciocia wyprowadziła się z Siennej pod koniec lat siedemdziesiątych. Pamiętam wielkie okno. Wielkie w porównaniu z blokiem na Markowskiej.

Szare podwórko. Niegdyś była na środku kapliczka i zieleń.

Zaczyna padać. Wracamy do samochodu.

Od roku walczę z Barszczem na działce. Tym ohydnym parzącym chwastem, który pleni się obficie w naszym kraju. I doświadczenie to pokazuje, jak nasze społeczeństwo zaprzecza rzeczywistości, by tylko nie stawiać czoła problemom.

Co to są barszcze kaukaskie i dlaczego są problemem?

Związek Radziecki i ogrodnicy szukający roślin ozdobnych “ubrali” nas w Barszcz Sosnowskiego i Barszcz Mantegazziego. Miały być łatwe w uprawie, łatwo mnożące się i świetne dla bydła.

Źródło: RMF24

W praktyce oba są parzące (Mantegazziego raczej aktywowany słońcem, więc mniej okrutny). I mnożą się tak, że są trudne do zwalczenia. Kłącza, wysiew, nasiona roznoszone przez wodę. A pestycydy działają na nie słabo.

Mając na działce i w okolicach barszcz, obojętnie Sosnowskiego czy Mantegazziego drżysz o swoje dzieci, boisz się chodzić drogą przy której rośnie, jutro możesz zostać poparzony i Ty. Jeśli czegoś z tym nie zrobisz masz przechlapane.

Prawica, faszyzm i dlaczego są problemem?

Czy Wam to coś przypomina? Bo mnie ideologię neo-prawicową, w Polsce kato-populistów. Miała rozwiązać problem uboższych warstw i oferowała igrzyska. Wroga w formie emigrantów, lewaków z wielkich miast, LGBT, rozwydrzonych bab. Rozpleniła się jak faszystowski i “komunistyczny” chwast, idzie łatwo jak przekonaliśmy się  już 100 lat temu.

I tak samo, skutki działania kato-prawicy są opłakane. Dobrze pokazuje to przykład “poprawy” warunków życia w Rosji, Turcji, Brazylii, na Białorusi i nawet na Węgrzech. Kasa trafiła do wąskiej grupy kacyków przy korycie, a reszta po zjedzeniu pierwszych ochłapów, gwałtownie biednieje. A pały i państwowy teror są w coraz szerszym użytku.

Mając  w kraju  u rządów faszyzm, czy katoprawicę,  drżysz o swoje dzieci, boisz się jutra, boisz się co cię spotka jak zaprotestujesz. Jeśli czegoś z tym nie zrobisz masz przechlapane.

Jest prawo, nic nie znaczy

Wiecie, że w Polsce są specjalne przepisy prawne w sprawie zwalczania Barszczy Kaukaskich? Że muszą to robić gminy, że zaraz po zgłoszeniu powinien się pojawić patrol, sprawdzić zgłoszenie, zlokalizować rozprzestrzenianie i usunąć?

Że samemu nie wolno Ci tego robić?

Próbowaliście kiedyś? W 90% gmin zostaniesz olany. Oni nic nie wiedzą. To nie barszcz. Tylko pan to zgłasza? A to na pana działce? To niech pan usunie.

Jak kradną prawo?

Zgłoszenie przyjęte i nic. Nic. Nic. Bez odpowiedzi. Prawo, prawem, a możesz sobie je wsadzić.

I dokładnie to samo z naszymi kaczystami. Po prostu ukradli prawo. I używają jego jako młota na społeczeństwo.

Masz prawo? Policjant nie ma obowiązu go znać!

Masz prawo? Przyłębska, Piotrowicz i Pawłowicz jutro je obalą.

Unia cię ochroni? No to się mylisz.

A Duda ze śmiechem nowe “prawo” podpisze.

Zaprzeczenie – Mylisz się

Sąsiedzi mówią:

To nie Barszcz Sosnowskiego. Nie ma się czego bać.

Nie znasz się.

Nie jesteś pan biologiem.

To niby ma być barszcz? Oj na pewno nie. Nie będę przecież podchodził. Panie, to poparzyć się można.

Gdzieś czytałam, że jest roślina co tak samo wygląda. (to prawda Barszcz Mantegazziego wygląda podobnie jak Barszcza Sosnowskiego, no dobra, pewnie nie poparzysz się wdychając unoszące się w powietrzu nasiona).

 

Zaprzeczenie jest naszą główną bronią. Moich sąsiadów. Sołtysa. Gminy. Całej społeczności. Nie chcemy uznać rzeczywistości. Bo jest zbyt okropna. Ale można powiedzieć, że jej nie ma.

Na faszyźmie też się nie znam. Hannah Arendt nie jestem.

Ale widziałem już dość dużo w swoim życiu. Widziałem ZŁO.

Wielu moich przyjaciół uciekło z Turcji. Inni praktycznie zbankrutowali przez hiperinflację. Żyłem w Moskwie. Widziałem jak padały kraje jak Zimbabwe i rozmawiałem z emigrantami stamtąd. Tam w Afryce. Nic prostszego niż zniszczenie kraju przez narodowy socjalizm.

I tak, mogę się mylić. To nie jest faszyzm Hitlera (trzymam kciuki), to nie jest stalinizm.

Zło. Nie jestem fanem Tuska – ale on ujął to prosto.  To jest ZŁO Nie wystarczy Wam Erdogan, Putin, Łukaszenka, Mugabe, czy nawet podły spryciarz Orban? Bo mnie wystarcza.

Lecz my wciąż nie wierzymy. Mówią znajomi: Jaki faszyzm? Dużo krzyczą i tyle. W Polsce jeszcze żaden reżim się nie udał. Powiedzcie to ofiarom Berezy, powstania Leskiego, ofiarom z Czerwca 1956, Grudnia 1970, Radomia 1976. Przemykowi.

No chyba nie bierzesz Czarnka na poważnie? To tylko gadanie. Gadanie? – już pisowscy urzędnicy was nauczą. Nie odważą się posłać policji na zwykłych ludzi. Odważyli się. Nie odważą się na #polexit. Polexit już się zaczął.

Zaprzeczenie jest naszą główną bronią. Moich przyjaciół. Rodziny. Społeczeństwa.

Prawda jest zbyt bolesna, wolimy jako społeczeństwo zaprzeczyć władzy zła, bo inaczej trzeba by coś zrobić.

Zaprzeczenie – To nie mój problem

Barszcz przy drodze, tędy chodzimy

– A gdzie u Pana jest ten Barszcz?

– U Pań też jest, rośnie tam na dole skarpy.

– Oj, my tam nie chodzimy. U nas na trawniku tego nie ma, kosimy go regularnie. Przecież po polach nie łazimy.

Barszcz mnie nie dotyczy.  To nie mój problem. Niech się martwią inni.

To nie moja działka. Co ja mogę zrobić?

Niech zajmą się się tym inni. Gmina. To ich zadanie.

Tak samo z Polską. To nie mój problem. Mnie martwi moja emerytura, praca, kiełbasa na grilla. Moje dzieci są już duże, niech się same martwią. Za dobrze im jest.

Niech młodzi się za nas starają. Niech oni idą i walczą. Jak mówią o nas “dziadersi” to niech sami sobie radzą.

Oj, daliśmy radę za komuny i w stanie wojennym, damy radę i wychować nasze dzieci na uczciwych ludzi teraz. Reżim nie reżim.

My zawsze sobie damy radę. Jak już będzie źle, najwyżej wyjedziemy. Problem nas nie dotyczy.

Albo niech Unia to za nas zrobi. Bo, co my możemy?

Czy ja walczę, czy Ty walczysz?

Łatwo na swoim nie ustępuję, z Barszczem walczę. Ja stoję – Siekiera

Choć ręce mi opadają. Bo nawet żona mówi “masz obsesję na punkcie tego Barszczu”.

Mam obsesję. Nie chcę by moje dziecko wyszło z poparzeniami, a wiem, że na państwo liczyć nie mogę.

Więc sam wykopuję, palę, polewam wrzątkiem korzenie.

Zgłaszam na strony zajmujące się Barszczem. Bez odzewu.

Nie mam sojuszników. Jest coraz trudniej, bo sił brakuje. Jakieś sukcesy są, w tym tygodniu przybyło jedynie 5 nowych odrostów, a nie po dwadzieścia jak przedtem.

W kraju gorzej. Ręce mi opadły 12 lipca rok temu. Gdy uniewinniający pedofili, kłamca i bufon został ponowinie wybrany prezydentem. Bo “Trzaskowski jest za aborcją”, bo PiS broni Polski przed ideologią LGBT. Bo kościół… I pozwalamy by walec faszyzmu toczył się dalej.

Jeszcze raz wyszedłem na ulicę późną jesienią. Wtedy wydawało mi się, że nasz gniew osiągnie nowy poziom. Że tego nie łykniemy. Tych pisowskich bandytów pałujących kobiety i dzieci na ulicach. I wtedy brak jakiegokolwiek społecznego zainteresowania protestami załamał mnie. “Dziadersi” naprawdę się nadęli, obrazili, zostali w domu. To znowu była nie czyjaś walka.

Moja córka jest ciągana na policję i być może będzie miała sprawę w sądzie.

Są chwile, że odzyskuję nadzieję, ale jest we mnie głównie złość na społeczne zaprzeczanie złu. Chyba już nie walczę. Może zmobilizuję się jeszcze, ale muszę widzieć, że budzimy się z marazmu. Z zaprzeczenia.

Nadzieja jest nieduża, ale wciąż się tli.

Na koniec pozwolę sobie przypomnieć co pisałem jesienią. To wciąż prawda i jedyna nadzieja.

Jak Ty możesz walczyć?

 

Byliśmy świadkami dość drastycznych scen z zamknięcia Konia – czyli mec. Giertycha. https://www.money.pl/gospodarka/zatrzymanie-giertycha-bodnar-okolicznosci-i-styl-zatrzymania-wymagaja-wyjasnien-6565039181679264a.html Dlaczego jego? Dlaczego właśnie teraz?

Po pierwsze – COVID

To najważniejszy powód. Należy społeczeństwu rzucić ochłap igrzysk, by zapomnieli o Szumowskim, milionach Sasina, dwóch miliardach na TVPiS, babci Czarnka i tym, że ich znajomi zaraz będą umierać bez pomocy. I już cały internet zapomniał, wyborcy PiS cieszą się, że “dobrali się ważniakom do skóry”. Będą mieli radochę zanim się rozchorują.

Jak pokazuje przykład Trumpa, idiotyzmy związane z covidową niekompetencją mogą zniszczyć władzę. A tu taka piękna zasłona dymna.

Nawet Giertych o tym pisze “Nie pozwólcie, żeby moje zatrzymanie przykryło katastrofę epidemiczną rządu PiS, bo taki jest tego cel” (https://www.facebook.com/Roman-Giertych-strona-oficjalna-215392231834473/

Po drugie – Zastraszanie

Można mówić wiele złego o przeszłości Giertycha (choć jako JEDYNY polityk w Polsce przeprosił za swoje przeszłe czyny i przyznał, że się mylił), ale odwagi mu nie brakuje. A na codzień uwiera – stawia się tzw. “izbie dyscyplinarnej”, pokazuje prosto i w poczytny sposób bezprawie władzy. Jeszcze chwila i mógłby pociągnąć za sobą sporo środowiska prawniczego.

Również część prawicowych wyborców zwyczajnie go lubi. Taki Kmicic.

Fot. Grzesiek Powaga / SuperExpress

Areszt i bzdurne zarzuty są aby zastraszyć innych. Nie cwaniakujcie, bo znajdziemy na was sznur. Pamiętajcie o losie Blidy. Dlatego były jednoznaczne pytania pisowskich milicjantów przy aresztowaniu…  Prawnicy też ludzie i będą się bali. Przynajmniej większa część.

Zaś tym, co PiS popierają, areszt pokaże, że w przeciwieństwie do PZPR, PiS z mecenasikami patyczkować się nie będzie. Więc niech im głupie myśli do łba nie przychodzą. Jak dali radę Giertychowi, to zwykły obywatel nie ma szans.

Po  trzecie – niby Afera

Giertych miał ponoć mocne dowody w sprawie Czarneckiego, obciążające władzę.

To oczywiście żaden argument. Ta władza dowodów się nie boi, złodziejstwa się nie wstydzi. No, chyba że miałby nagranie Lecha z Jarkaczem z samolotu… Choć pewnie nawet to byłoby już “odgrzewanym kotletem”.

Lecz w procesie Czarneckiego Jarkacz bał się czegoś innego. Co jeśli jemu przyjdzie zeznawać? Co jeśli Giertych weźmie go w krzyżowy ogień pytań? Jarkacz to nie Berlusconi czy Orban. To śmierdzący tchórz, który jest mocny tylko za plecami goryli i sługusów z Sejmu. Jedno nagranie, jak tchórz rozpada się na sali sądowej mogłoby całkowicie ośmieszyć reżim.

I też dlatego Giertycha trzeba było zamknąć.

 

 

 

12 lipca oprócz porażki anty-PiS rozwiał mity, którymi karmiliśmy się przez ostatnie lata

1. Społeczeństwo oprócz “grupy dojnej zmiany” jest przeciw PiS

Nieprawda.

Wiele lat łudziliśmy się, że jest elektorat PiS to zdyscyplinowane 6-8mln obywateli, a pozostali są przeciw. Wystarczy tylko zmobilizować ten elektorat, który nie chodzi na wybory, a wygraną mamy w kieszeni. To okazało się iluzją. Wśród tych 4-5 mln którzy nie chodzili dotąd na wybory, wielu okazało się być tak samo za PiS jak “żelazny” elektorat. Stąd porażka ***** ***

Tym ludziom po prostu rządy PiS się podobają i też ruszyli w ich obronie. Przypomnę mój tekst sprzed 3 lat Jak PiS przygotował zwycięstwo

2. Są dwie Polski – wschód  i zachód

Nie ma!

Gminy Duda zachódPowiedzmy otwarcie, te wybory przegraliśmy nie na wschodzie, ale na zachodzie. W Wielkopolsce, Pomorskim, Dolnym Śląsku, na Śląsku. Przegrywamy w “korytarzu metropolitalnym” warszawsko-łódzkim. Bez przewagi w gminach tych regionów Duda by nie wygrał.

Ta mapa pokazuje to bezwzględnie. Jeśli na zachodzie “wygrywamyy” w miastach, to systematycznie, od lat “tracimy” teren.  Jedno z wytłumaczeń jest tutaj Edukacja a elektorat PiS

Ale też porażka kampanii – bez zwiększonej kampanii w tych rejonach, bezpośredniej: ludzie do ludzi, tracimy całe grupy społeczne. Podobnie mam wrażenie, że “odpuściliśmy” sobie Mazowieckie, Łódzkie, Kujawsko-Pomorskie.

Już rządy PO za dużo czasu poświęcały ścianie wschodniej, zamiast koncentrować się na swoich wyborcach. W tym stanie mentalnym tkwimy od lat. Oczywiście na wschodzie też są ludzie, którym nie podoba się polityka PiS, ale z punktu widzenia skuteczności łatwiej prowadzić marketing, gdzie opór mniejszy.

3. Są rzeczy ważne dla wszystkich

Nie ma.

       

Dla wielu milionów nie liczy się elementarna uczciwość, sprawiedliwość, prawa obywatela. 30 lat prawicowej edukacji. poprzedzonej latami państwowej opresji, odniosło ogromny sukces.

I jeszcze jacyś idioci po naszej stronie starali się mówić o 500+ itd. Ta Balcerowiczowska głupota i błędne modele ekonomiczne sprawiają, że w ***** *** część obywateli upatruje zagrożenia dla swojego bytu. Oni też będą bronić PiS.

Ponadto nie zdołaliśmy zorganizować wspólnej obrony przyszłości i każdy walczy na swoim froncie. Więc oddzielnie przegrywamy.

4. Jest nadzieja – jeszcze będzie pięknie

Nie będzie.

Tu was rozczaruję. Jaś nie doczeka.

Erdogan od ponad 15 la rządzi tymi metodami Turcją  i polityka antydemokratyczna tylko zaostrza się. Nie ma cudów. Takiej władzy nie niszczy kryzys gospodarczy, czy porażki polityczne, czy nawet porażki samorządowe. Jak mawiał Józef Stalin – “w miarę postępu rewolucji walka klas zaostrza się”. Więc społecznie, prawnie, w szkole, pracy i na ulicy będzie niefajnie. PiS będzie potrzebował igrzysk.

Trwale przegraliśmy przyszłość. Naprawdę radzę wyrywać stąd. Jesteś młoda? Szkoda życia

 

 

Duda, PiS i ich sojusznicy chcą wydać na nas wyrok śmierci przez COVID-19. W jaki sposób?

 

Pieniądze na TVPiS na nie na medycynę

Kiedy już było wiadmo, że COVID-19 uderzy w Polsce (tylko ukrywali to, nie robiąc testów), PiS uchwalił wydanie dodatkowych 2,000,000,000 złotych na  TVPiS. Dla porównania, na zwalczanie koronawirusa przeznaczono 20 RAZY MNIEJ niż na pisowską propagandę.

DługoPiS Duda tę ustawkę, obłąkaną i przestępczą, w obliczu realnego zagrożenia medycznego, podpisał.

Dygnitarzy PiS to wali – oni mają świetnie przygotowane rządowe kliniki. To my będziemy zdychać.

 

Śmierć – na SOR nie z powodu korony

Będziemy umierać z powodu wirusa. Ale głównie nie na wirusa. Żniwo śmierci zbiorą zatkane pacjentami SOR i szpitale. Ten system już był słaby, a teraz po prostu nie działa.

Będą umierać ci, którzy nie będą leczeni na wszelkie inne choroby, bo ostatnie siły rzucą na zwalczanie korony. Będą umierać właśnie ci pacjenci kardiologiczni, cukrzycowi, onkologiczni, ofiary wypadków, dzieci…

Będziemy umierać, my zwykli obywatele, bo pięć lat rządów PiS błyszczy tryumfami medycznymi:

  1. Zduszono strajku rezydentów, lekarzy, którym zachciało się zarabiać 3 lub nawet 4 tysiące miesięcznie
  2. Zamknięto liczne szpitale powiatowe
  3. Zlikwidowano całe gałęzie państwowej medycyny
  4. Za to dano podwyżki dla kapelanów szpitalnych i więcej księży na etatach
  5. Zwalczają skutecznie tabletki “dzień po”
  6. Więcej “klauzuli sumienia”
  7. TVPiS i prawicowych trolle atakują systematycznie roszczeniowych medyków
  8. Eskalują walkę z WOŚP i ofiarnością obywateli.
  9. itd, itd

 

Kasa TVPiS lekarze płaćcieCzy Judymy poświęcą się dla pensji Holeckiej?

Dla lekarzy i pracowników służby zdrowia brakuje środków ochronnych. Nie kupowano ich bo NIE MA PIENIĘDZY. To śmiertelne zagrożenie. Czy Judymy więc poświęcą swoje zdrowie i życie, po to by TVPiS mogła brać sute penje? Po 8-10 razy więcej niż dostają oni za swoje 70 godzin tygodniowo charówki?

Nawet jeśli, to choroba nie wybiera. Lekarzy zaczną chorować (pomijając tych co zostaną z dziećmi w domu).

W najbliższych tygodniach należy oczekiwać więc częściowej militaryzacji służby zdrowia, czemu prawicowi wyborcy i suto opłacone trolle przyklasną.

Tylko nawet jeśli medycy będą pracować więcej, jeśli poświęcą swoje rodziny, jeśli będą narażać życie bez środków ochronnych, to i tak ich po prostu zabraknie. Nie mamy kim uzupełnić braków. Dzięki konsekwentnej polityce PiS, pokonaniu, przy oklaskach społecznych, strajku rezydentów, mamy najmniej lekarzy i pielęgniarek (na mieszkańca) w Europie.

 

Głupawe działania PiS

Wiele czytam, jak to mądrze PiS zamknął szkoły i wyższe uczelnie. Tu dobrze zrobił.

Ale jednocześnie zamknął akademiki i wysłał zarażonych studentów po całej Polsce. Jednym ruchem, potencjalne ogniska wirusa, zamienił w rozlaną po kraju falę

Zamknięcie granic. Takie działanie w stylu Srumpa, Orbana i innych prawicowych mądrali. Wystarczy przeczytać co się działo w czasie epidemii “hiszpanki”, która w sto lat temu pochłonęła miliony ofiar. Prawicowi wyborcy klaszczą, cieszą się, ale jest to bezskuteczne  The Guardian – czego uczy nas epidemia hiszpanki?

W najbliższych dniach należy oczekiwać innych głupawych działań, które będą miały pokazać, że rząd PiS kontroluje sytuację. Odrwacać uwagę od odpowiedzialności pięciu lat rządów PiS za tragiczny stan naszej medycyny. Oczekujcie na kordony sanitarne i inne nieskuteczne zarządzenia. Nagonkę na obcych, emigrantów itd

Jakie? Patrzcie co się dzieje na Węgrzech, bo naśladujemy Orbana. Szczególnie ciekawe będzie przejęcie kontroli nad przemysłem. Przejmowanie zakładów. Wielu pisiorów się utuczy.

 

Obłąkani sojusznicy PiS

Kościół – ostoja rządów PKościół COVID-19 koronawirus zarazaiS i główny sojusznik rządzących postanowił wygrać na koronawirusie. Modły, msze, chodźcie do nas – dacie na tacę.

Oczywiście to ogromne pieniądze dla kościoła, bo zastraszeni ludzie sypną kasą. Wota, ofiary. No i ogromna władza nad umysłami maluczkich. Jak pięknie będzie można ogłupiać, znajdować winnych lewaków i Żydów, umacniać wspólnotę.

Takie bzdury w kościele to nic nowego.

Mogłoby mnie to walić, jak będą umierały religijne babcie czy rozmodlone palanty, gdyby nie to, że oni będą szerzyli chorobę na normalnych ludzi. No i dodatkowo zatkają szpitale. Nasze szanse gwałtownie zmaleją.

 

Cień szansy

Oczywiście jest cień szansy, bo znienawidzona Unia daje nam pieniądze duże.

Tylko, że będzie po prostu więcej do rozdrapania przez #dojnazmiana. Dla medyków te pieniądze nie trafią, a zresztą pięciu lat przepaści (a przecież i poprzednie rządy – od czasu AWS i chorych kas – nie próżnowały w niszczeniu służby zdrowia) i tak nie zasypią…

Na koniec Katherine Butler o Unii: “It always seems to be those who complain loudest about shared sovereignty who also complain most bitterly when ‘Brussels’ fails to leap into action like, well … a superstate”

Na nieskuteczność Unii skarżą się najgłośniej ci, co protestują przeciw “odbieraniu nam suwerenności” i wtrącaniu się Brukseli w nasze sprawy…

 

 

 

Podróżując po świecie nie sposób nie wpaść na ślady brunatnych paluchów nacjonalistów i to nawet wśród przepięknych plantacji Herbaty Cejlońskiej.

Te same brązowe paluchy grzebią teraz w tylu miejscach na świecie. Tolerowaliśmy to od lat – na Węgrzech, w Estonii (tam faszystów jednak pogonili), Anglii, USA za Trumpa, a teraz mamy powtórkę tych problemów Polsce.
W dwóch częściach przedstawię najpierw cejlońską specyfikę,  a potem polskie i światowe paralele.

Historia herbaty Cejlońskiej
Przepiękne plantacje herbaty wprowadzili na Cejlonie Anglicy po podbiciu w 1815 królestwa Kandy. Dziś, jadąc przez wyspę, podziwiamy zielone tarasy, często ocienio­ne przez smukłe drzewa, wijące się brązowe drogi i gdzieniegdzie rozrzucone figurki zbieraczy herbaty. Idylla. Za tą idyllę stoi nędza i krzywda pokoleń migrantów.

Tamilowie Indyjscy
Do pracy na plantacjach Brytyjczycy sprowadzili pół niewolników z Indii, z plemienia Tamilów. Tamilowie jako tacy mieszkali na Cejlonie od ponad dwóch tysięcy lat. Było ich 350 tys, Około 15% ludności, do czego trzeba doliczyć 5-8% Moorów, czyli muzułmańskich potomków Tamilów i kupców arabskich.
Brytyjczycy sprowadzili początkowo ok 300 tys Tamilów (12% ludność kraju, jakby u nas było 4 miliony Ukraińców). Byli pozbawieni jakichkolwiek praw i traktowani przez miejscowych – Syngalezów jak i Tamilów, jako gorszy gatunek ludzi. Takich miejscowych “czarnych” (skóra Tamilów ma kolor sepii, a Syngalezów jasnej umbry).

Tamilowie zbieracze herbaty

Nacjonaliści wchodzą na scenę
Pod koniec wojny w przededniu niepodległości Cejlonu liczba Tamilów Indyjskich sięgnęła 700 tysięcy i stale rosła – podobnie jak populacja Cejlonu.
Pierwszym dekretem UNP (partii prawicowej) po odzyskaniu niepodległości w 1948r. było pozbawienie Tamilów Indyjskich prawa do obywatelstwa.  Tamilowe Indyjscy – robotnicy na plantacjach herbaty – znaleźli sie poza nawiasem społeczeństwa, pozbawieni praw  i jakiejkolwiek reprezentacji politycznej.
Tamilów Cejlońskich ich los nie obchodził. Za co zapłacili potem wysoką cenę.

Nędza w czworakach
Dziś Tamilowie Indyjscy to najbiedniejsza, niewykształconą grupy ludności. Z pokolenia na pokolenie budują nędzę, nie mogąc się wyrwać z “line houses”, czyli naszych czworaków, gdzie w szeregu jednoizbowych klitek, mieszka w każdej liczna rodzina, w tragicznych warunkach sanitarnych.

Czworaki Line Houses
Niepiśmienni. Dzieci nie chodzą do szkoły, bo rodzice wolą by zarabiały w polu.

Według lokalnych NGOs nadzieje dla tych ludzi są niewielkie. Szans na wyrwanie się z czworaków nie mają. Przeprowadzić się? Dokąd? Nic nie mają, a pracy w dużych miastach też nie ma.
Sri Lanka produkuje nadmiar wykształconych młodych ludzi. Są za to wciąż łatwym celem nacjonalistycznych ataków.

Herbaciana nędza

Sri Lanka za Imperium była jedną z najbogatszych kolonii. Ale to bogactwo skończyło w kieszeni Anglików i ich potężnych korporacji. Dla tamilskich pracowników były głodowe stawki.
Po odzyskaniu niepodległości w 1959 socjalistyczny rząd obiecał reformę rolną. Lecz kolejne reformy rolne nigdy nie dotyczyły pogardzanych Tamilów Indyjskich. Wszak nawet nie byli obywatelami. Plantacje herbaty upaństwowiono i zyski znich czerpie syngaleskie państwo. Do robotników nie trafia prawie nic.

Ciąg upokorzeń
W 1964 populistyczny rząd nacjonalistyczny “załatwił” sprawę Tamilów Indyjskich z
Indiami. 600 tysiecy ludzi urodzonych na Sri Lance, często w trzecim lub  czwartym pokoleniu miało zostać odesłanych do Indii. 300  tysiacom obiecano obywatelstwo Cejlonu, los kolejnych 150 tysięcy miał być wyjaśniony “później”. To okrutne w swej naturze porozumienie i tak nigdy nie zostało wprowadzone w pełni, bo repatriacja trwała wolno, a Indie zaczęły odmawiać obywatelstwa przesiedleńcom.

Nacjonalistyczna cena krwi
Na początku lat 80-tych nacjonalistyczna prawica wywołała antytamilskie rozruchy co  skończyło się wojnę domową z Tamilami Cejlońskimi. Trzydziestoletnią. Krwawą.

Głównymi ofiarami na koniec byli Tamilowie Cejlońscy,  choć wiele  przypadkowych osób zginęło z ręki Tamilskich zamachowców. Tylko ta wojna nie dotyczyła Tamilów Indyjskich. Teraz oni stali z boku.

Powojenny kurz opada
Wojna domowa się skończyła. Teoretycznie w 2008r przyznano wszystkim Tamilom Indyjskim lankijskie obywatelstwo, ale biurokracja nacjonalistyczna powoduje, że wielu z nich do dziś go nie ma. Nadal są bez państwowcami, bo nie potrafią wypełnić skomplikowanych formularzy.
Wielu z nich to analfabeci. Codziennie gną grzbiety, wyszczypując palcami liście na Orange Peakok lub
Flowery Orange Peokok na zachodnie stoły.

Dlaczego o tym piszę?

Bo to co się dzieje na Sri Lance to codzienna praktyka nacjonalistów.
I o tym napiszę w drugiej części. Już wkrótce, może w innym klimacie.

5 źródeł KLĘSKI Wiosny – i co dalej? Czy Lewica się nauczyła?
Napisałem to rok temu. Dziś wiele z tego pozostaje aktualne:
“Wiosna poniosła w Eurowyborach klęskę. Trzeba to powiedzieć otwarcie. Tak złego wyniku nie spodziewali się nawet najgorsi krytycy. I gadanie o „przedwiośniu” nic tu nie zmieni. Co było przyczyną?
1. Nowi wyborcy Lewicy zostali w domu
Tak – Ci, których Wiosna mogła zmobilizować, ludzie 19-39 w zdecydowanej większości zostali w domu. Tłum, który na Woodstocku klaskał Biedroniowi, nie ruszył d… do wyborów. Te 21% i więcej poparcia, które miał wśród młodych kobiet, też się przy urnach nie pojawiło. Na Wiosnę głosowały stare dziady, jak ja, trochę młodych freaków i hipsterów. Nawet społeczność LGBT go nie poparła.
Nie było żadnej przedwyborczej mobiizacji, święta wyborczego, czegoś co zaangażowałoby i spowodowało, że wyjdą z domu i pójdą do urn. Zabrakło pomysłu i realizacji.
Komentarz: Jak Lewica zamierza zmobilizować swoich wyborców, szczególnie młodych, by poszli do wyborów prezydenckich? Nie widzę tego!
2. Kicz
Sorry ale propaganda Wiosny, jej konwencje, były tak kiczowate, że zęby bolały. Oglądać się tego nie dało. Gdy porównam spot Biedronia z jesieni i obecny, to nie wiem kto to wymyślił. Moja koleżanka określiła to bardzo mocno, ale tego nie powtórzę, bo mnie zbanują.
Komentarz: Tu jest lepiej! Lewica robi to bez kiczu.
3. Prze*rana kampania
Ostatni raz tak syficzną kampanię to widziałem u gajowego Komora. Żadnego zaangażowania społecznego. Od marca Biedroń zniknął z mediów, a jego kampania miała kilka mocnych chwil, a poza tym znikła. Widziałem ich na Śląsku i wygląda, że Kohut dostanie się do parlamentu. Reszta? W Warszawie śladu nie było. Zdumiało mnie, że Wiosna nie zmobilizowała swoich zwolenników. Prosty przykład – wpłacałem regularnie na Wiosnę i nikt się ze mną nawet nie skontaktował. Nie wiem, co mógłbym zrobić, ale na pewno więcej niż zrobiłem.
No i jeszcze ciągłe ataki na KE, jakoś Wiośnie zwolenników nie przysporzyły. (Dziś dzieje się podobnie, gdy Lewica koncentruje się na atakowaniu PO)
Komentarz: Kampania? Jaka kampania?
4. Strategia w mediach społecznościowych – zatykamy uszy
Nie wiem, kto odpowiadał za strategię w mediach społecznościowych, ale była gó*niana. Nikt nie obserwował mediów. Gdzie były natychmiastowe i cięte odpowiedzi na kryzysy? Na oskarżenia o mobbing itd.? Ano zatykano uszy, banowano publikujących. Cholera, nawet na fake news z ukaraniem autorki tęczowej aureoli nie doczekałem się biedroniowej odpowiedzi. Ile razy pojawiły się posty Biedronia na naszej grupie? Nasze 20 tysięcy nie było warte uwagi?
Komentarz: Dziś też nie widzę ruchu Lewicy na mediach społecznościowych. Może jestem w złych grupach?
5. Dla kogo ta Wiosna?
Ano dla nikogo. Kiedyś zaczęli z czytelnym przekazem: odsunąć od władzy PiS i przywrócić prawo, wyprowadzić religię ze szkół i kasę dać nauczycielom, zlikwidować KRUS i dać kasę na zdrowie i emerytury społeczne. „Szykujemy nową Polskę dla młodych”.
I co się stało? Pierdy. Milczenie w czasie strajku nauczycieli. „Program dla wsi” – mało ze śmiechu nie padłem. Kogo wśród młodych wyborców Wiosny obchodzi wieś? Jesteśmy z miasta i chcemy naszej reprezentacji, a nie PO-bis co będzie wszystkich uszczęśliwiało.
Co dalej?
Tu oczekuję odpowiedzi Biedronia. Nie było Wiosny zaangażowanej, odważnej, wyraźnej, świeckiej, promującej równą edukację i prawa. A takiej Lewicy nam potrzeba.”
No właśnie – czy nowa kampania Biedronia to zmieni? Na razie nie widzę…

Jak wygrywać wybory?
Kraj wpada w czarną dziurę. Złodziej, oszust i łapówkarz, prawicowy “Bibi” Netanyahu wygrał wybory w Izraelu. Trzecie w ciągu roku. Zdobył o 4 mandaty więcej niż dotychczas.  Jak to możliwe?

Złodziej, ale nasz
“Bibiego” czeka zaraz proces o łapówkarstwo i kradzieże państwowych pieniędzy, którego będąc u władzy sprawnie unikał od lat. Jak zostanie premierem, to znowu nie będą go sądzić. Dostał więcej głosów niż ostatnio, jego prawicowi wyborcy i sporo niezdecydowanych, stanęło za nim murem.
Dlaczego? Bo taka jest mentalność prawicy.
Nieważne, że złodziej. Ważne, że nasz. Popiera prawdziwą wiarę i wielkość kraju i to najważniejsze. Prawicowi wyborcy nie rozdzielają włosa na czworo. Golą na łyso. Za swoimi.
“Bibi” jest w dobrym towarzystwie. Erdogana złapano na “wyprowadzeniu” (kradzieży) państwowej kasy na konto syna za granicą. Kradnie na potęgę Orban i jego ludzie. Trump bierze łapówki. To dla ich wyborców to żaden problem. Dlatego PiS zgarnia naszą kasę otwarcie, jego wyborcy się nie odwrócą, dla tak miałkiego powodu. Wszak im się należy. Ot jeden z przykładów

“PO też kradło” wyborcze kłamstwo prawicy
Prawica jest świetna w obrzucaniu goownem swoich przeciwników. Najczęściej zmyślonym. Ale trafia to do opinii
przeciętnych wyborców, że “wszyscy kradli”. Maleńkie potknięcia ich przeciwników, są rozdmuchiwane w “afery”, Bez dowodów. Wystarczy pasek w TVPiS.
Dajemy się na te kłamstwa nabrać. Szczególnie młodzi, których skutecznie zniechęcają do wzięcia udziału w wyborach. “Bo nie ma na kogo głosować” – siedząc w  domu głosują na mafijną narrację #dojnazmiana.

Zmęczenie prawdą
Prawicy służy też zmęczenie prawdą: Impeachment Trumpa po miesiącu stracił poparcie społeczne. Co z tego, że Trump popełnił przestępstwo na ogromną skalę, niespotykane dotąd w USA. Ludziom się po prostu znudziło. “Odgrzewany kotlet”. Banaś? Nagrania? Sądy? Kogo to jeszcze obchodzi? Nie chcemy o tym już słuchać. Nudne. Tylko prawicę nie nudzi ciągłe gadanie o arabach, emigrantach, wrogach, feministkach, zdrajcach z Brukseli, które jest w końcu głównym motorem ich zwycięstw.

Praworządność jest nudna. Nie ma o co walczyć.

Wnioski?
Chyba sami się przekonaliśmy, że pokazywanie wyborcom prawicy złodziejstw PiS nie ma sensu. Ich wyborcy i tak zagłosują na “obrońców wiary”.

Co prawda na Słowacji Fico przegrał, ale mordowanie przeciwników, to jednak było nieco za wiele w demokratycznym kraju.  Nawet w Izraelu jest światełko w ciemności  –  może opozycja dogada się i jednak “Bibi” znajdzie się w pierdlu i na śmietniku historii.
Potrzebna jest wspólna, pozytywna narracja normalnych ludzi, by odsunąć prawicę od władzy. Trzeba konsolidować sojusz miast i zmienić wybory w święto przyszłości jutra.

A potem trzeba rozprawić się z przestępcami. Bez tego wrócą silniejsi. Nieprawdaż agencie Tomku?