O zwalczaniu Barszczu Sosnowskiego i społecznym zaprzeczeniu zła

Od roku walczę z Barszczem na działce. Tym ohydnym parzącym chwastem, który pleni się obficie w naszym kraju. I doświadczenie to pokazuje, jak nasze społeczeństwo zaprzecza rzeczywistości, by tylko nie stawiać czoła problemom.

Co to są barszcze kaukaskie i dlaczego są problemem?

Związek Radziecki i ogrodnicy szukający roślin ozdobnych “ubrali” nas w Barszcz Sosnowskiego i Barszcz Mantegazziego. Miały być łatwe w uprawie, łatwo mnożące się i świetne dla bydła.

Źródło: RMF24

W praktyce oba są parzące (Mantegazziego raczej aktywowany słońcem, więc mniej okrutny). I mnożą się tak, że są trudne do zwalczenia. Kłącza, wysiew, nasiona roznoszone przez wodę. A pestycydy działają na nie słabo.

Mając na działce i w okolicach barszcz, obojętnie Sosnowskiego czy Mantegazziego drżysz o swoje dzieci, boisz się chodzić drogą przy której rośnie, jutro możesz zostać poparzony i Ty. Jeśli czegoś z tym nie zrobisz masz przechlapane.

Prawica, faszyzm i dlaczego są problemem?

Czy Wam to coś przypomina? Bo mnie ideologię neo-prawicową, w Polsce kato-populistów. Miała rozwiązać problem uboższych warstw i oferowała igrzyska. Wroga w formie emigrantów, lewaków z wielkich miast, LGBT, rozwydrzonych bab. Rozpleniła się jak faszystowski i “komunistyczny” chwast, idzie łatwo jak przekonaliśmy się  już 100 lat temu.

I tak samo, skutki działania kato-prawicy są opłakane. Dobrze pokazuje to przykład “poprawy” warunków życia w Rosji, Turcji, Brazylii, na Białorusi i nawet na Węgrzech. Kasa trafiła do wąskiej grupy kacyków przy korycie, a reszta po zjedzeniu pierwszych ochłapów, gwałtownie biednieje. A pały i państwowy teror są w coraz szerszym użytku.

Mając  w kraju  u rządów faszyzm, czy katoprawicę,  drżysz o swoje dzieci, boisz się jutra, boisz się co cię spotka jak zaprotestujesz. Jeśli czegoś z tym nie zrobisz masz przechlapane.

Jest prawo, nic nie znaczy

Wiecie, że w Polsce są specjalne przepisy prawne w sprawie zwalczania Barszczy Kaukaskich? Że muszą to robić gminy, że zaraz po zgłoszeniu powinien się pojawić patrol, sprawdzić zgłoszenie, zlokalizować rozprzestrzenianie i usunąć?

Że samemu nie wolno Ci tego robić?

Próbowaliście kiedyś? W 90% gmin zostaniesz olany. Oni nic nie wiedzą. To nie barszcz. Tylko pan to zgłasza? A to na pana działce? To niech pan usunie.

Jak kradną prawo?

Zgłoszenie przyjęte i nic. Nic. Nic. Bez odpowiedzi. Prawo, prawem, a możesz sobie je wsadzić.

I dokładnie to samo z naszymi kaczystami. Po prostu ukradli prawo. I używają jego jako młota na społeczeństwo.

Masz prawo? Policjant nie ma obowiązu go znać!

Masz prawo? Przyłębska, Piotrowicz i Pawłowicz jutro je obalą.

Unia cię ochroni? No to się mylisz.

A Duda ze śmiechem nowe “prawo” podpisze.

Zaprzeczenie – Mylisz się

Sąsiedzi mówią:

To nie Barszcz Sosnowskiego. Nie ma się czego bać.

Nie znasz się.

Nie jesteś pan biologiem.

To niby ma być barszcz? Oj na pewno nie. Nie będę przecież podchodził. Panie, to poparzyć się można.

Gdzieś czytałam, że jest roślina co tak samo wygląda. (to prawda Barszcz Mantegazziego wygląda podobnie jak Barszcza Sosnowskiego, no dobra, pewnie nie poparzysz się wdychając unoszące się w powietrzu nasiona).

 

Zaprzeczenie jest naszą główną bronią. Moich sąsiadów. Sołtysa. Gminy. Całej społeczności. Nie chcemy uznać rzeczywistości. Bo jest zbyt okropna. Ale można powiedzieć, że jej nie ma.

Na faszyźmie też się nie znam. Hannah Arendt nie jestem.

Ale widziałem już dość dużo w swoim życiu. Widziałem ZŁO.

Wielu moich przyjaciół uciekło z Turcji. Inni praktycznie zbankrutowali przez hiperinflację. Żyłem w Moskwie. Widziałem jak padały kraje jak Zimbabwe i rozmawiałem z emigrantami stamtąd. Tam w Afryce. Nic prostszego niż zniszczenie kraju przez narodowy socjalizm.

I tak, mogę się mylić. To nie jest faszyzm Hitlera (trzymam kciuki), to nie jest stalinizm.

Zło. Nie jestem fanem Tuska – ale on ujął to prosto.  To jest ZŁO Nie wystarczy Wam Erdogan, Putin, Łukaszenka, Mugabe, czy nawet podły spryciarz Orban? Bo mnie wystarcza.

Lecz my wciąż nie wierzymy. Mówią znajomi: Jaki faszyzm? Dużo krzyczą i tyle. W Polsce jeszcze żaden reżim się nie udał. Powiedzcie to ofiarom Berezy, powstania Leskiego, ofiarom z Czerwca 1956, Grudnia 1970, Radomia 1976. Przemykowi.

No chyba nie bierzesz Czarnka na poważnie? To tylko gadanie. Gadanie? – już pisowscy urzędnicy was nauczą. Nie odważą się posłać policji na zwykłych ludzi. Odważyli się. Nie odważą się na #polexit. Polexit już się zaczął.

Zaprzeczenie jest naszą główną bronią. Moich przyjaciół. Rodziny. Społeczeństwa.

Prawda jest zbyt bolesna, wolimy jako społeczeństwo zaprzeczyć władzy zła, bo inaczej trzeba by coś zrobić.

Zaprzeczenie – To nie mój problem

Barszcz przy drodze, tędy chodzimy

– A gdzie u Pana jest ten Barszcz?

– U Pań też jest, rośnie tam na dole skarpy.

– Oj, my tam nie chodzimy. U nas na trawniku tego nie ma, kosimy go regularnie. Przecież po polach nie łazimy.

Barszcz mnie nie dotyczy.  To nie mój problem. Niech się martwią inni.

To nie moja działka. Co ja mogę zrobić?

Niech zajmą się się tym inni. Gmina. To ich zadanie.

Tak samo z Polską. To nie mój problem. Mnie martwi moja emerytura, praca, kiełbasa na grilla. Moje dzieci są już duże, niech się same martwią. Za dobrze im jest.

Niech młodzi się za nas starają. Niech oni idą i walczą. Jak mówią o nas “dziadersi” to niech sami sobie radzą.

Oj, daliśmy radę za komuny i w stanie wojennym, damy radę i wychować nasze dzieci na uczciwych ludzi teraz. Reżim nie reżim.

My zawsze sobie damy radę. Jak już będzie źle, najwyżej wyjedziemy. Problem nas nie dotyczy.

Albo niech Unia to za nas zrobi. Bo, co my możemy?

Czy ja walczę, czy Ty walczysz?

Łatwo na swoim nie ustępuję, z Barszczem walczę. Ja stoję – Siekiera

Choć ręce mi opadają. Bo nawet żona mówi “masz obsesję na punkcie tego Barszczu”.

Mam obsesję. Nie chcę by moje dziecko wyszło z poparzeniami, a wiem, że na państwo liczyć nie mogę.

Więc sam wykopuję, palę, polewam wrzątkiem korzenie.

Zgłaszam na strony zajmujące się Barszczem. Bez odzewu.

Nie mam sojuszników. Jest coraz trudniej, bo sił brakuje. Jakieś sukcesy są, w tym tygodniu przybyło jedynie 5 nowych odrostów, a nie po dwadzieścia jak przedtem.

W kraju gorzej. Ręce mi opadły 12 lipca rok temu. Gdy uniewinniający pedofili, kłamca i bufon został ponowinie wybrany prezydentem. Bo “Trzaskowski jest za aborcją”, bo PiS broni Polski przed ideologią LGBT. Bo kościół… I pozwalamy by walec faszyzmu toczył się dalej.

Jeszcze raz wyszedłem na ulicę późną jesienią. Wtedy wydawało mi się, że nasz gniew osiągnie nowy poziom. Że tego nie łykniemy. Tych pisowskich bandytów pałujących kobiety i dzieci na ulicach. I wtedy brak jakiegokolwiek społecznego zainteresowania protestami załamał mnie. “Dziadersi” naprawdę się nadęli, obrazili, zostali w domu. To znowu była nie czyjaś walka.

Moja córka jest ciągana na policję i być może będzie miała sprawę w sądzie.

Są chwile, że odzyskuję nadzieję, ale jest we mnie głównie złość na społeczne zaprzeczanie złu. Chyba już nie walczę. Może zmobilizuję się jeszcze, ale muszę widzieć, że budzimy się z marazmu. Z zaprzeczenia.

Nadzieja jest nieduża, ale wciąż się tli.

Na koniec pozwolę sobie przypomnieć co pisałem jesienią. To wciąż prawda i jedyna nadzieja.

Jak Ty możesz walczyć?

 

0 replies

Leave a Reply

Want to join the discussion?
Feel free to contribute!

Leave a Reply